wtorek, 6 lipca 2010

Rozdział VII

niedziela, 27.06.10        godz. 21.13

Wczoraj zaraz po śniadaniu popędziłam do Anieli, żeby zanieść jej tę cudowną nowinę.
Skakała z radości i piszczała razem ze mną.
Potem poleciałyśmy jeszcze do Basi, Dominiki i Karola.
Wszyscy się cieszyli, choć nie tak bardzo, jak ja.
Wróciłam do domu, zjadłam obiad i mama powiedziała, że jedziemy obydwie na zakupy.
To nie zdarza się często, więc zapytałam po co, a ona:
- Potrzebujesz paru rzeczy na kolonię.
a ja banan na ryju, oczy jak pięć złotych i pytam:
- Skąd masz kasę?!?!
- Sprzedałam twoje książki za sto złotych i mam.
- To extra!!!
- Ubieraj się, musimy już wychodzić.
Nie zajęło mi to długo. Dwie minuty i byłam gotowa.

Z ciągłym niedowierzaniem chodziłam po sklepach i cieszyłam się jak małe dziecko na widok słodyczy xD.
Ja normalnie byłam w siódmym niebie...
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w rytm miasta...
Był cudowny...
I nagle, gdy otworzyłam oczka, mało nie padłam z wrażenia przez to, co zobaczyłam.
WYPRZEDAŻ -70%!!!!!!
Gdy tylko weszłam do tego sklepu, napchałam co się dało do koszyka xD.
Kupiłam sobie:
dwie bluzki (turkusową i biało-szarą), bluzę, bikini, piżamę, szorty i japonki na plażę.
I jeszcze została reszta- 40 złotych z groszami, za co mama nakupiła jedzenia do lodówki.

Wróciłam do domu zmachana, bo od południa nic tylko łaziłam, a była już 19.45
Usiadłam, napiłam się wody i nagle dzwonek do drzwi.
Podniosłam swoją zmęczoną dupencję i otworzyłam.
Był to Karol. Zaprosił mnie na spacer; chciał prosić mnie o radę, bo przecież jego siostra pojutrze miała mieć swoją WIELKĄ CZTERNASTKĘ i biedaczek nie wiedział co ma jej kupić na prezent.
Zrobił maślane oczka jak kotek ze Shreka, więc uległam pomimo wielkiego zmęczenia.
Wróciłam po 21, więc szybko zjadłam moje ulubione musli na kolację, umyłam się i poszłam spać.

Dziś rano obudził mnie cudowny zapach smażonej jajeczniczki ze szczypiorkiem.
Poszłam do kuchni, a tam moja ukochana siostrunia stałą i robiła pyszne śniadanko dla całej rodzinki.
Od razu lepiej się poczułam. Byłam w błogim nastroju.
Ubrałam się i poszłam do pokoju, bo mieliśmy z rodziną iść do kościoła.

Po południu nie miałam ochoty iść na dwór, więc jak Aniela przyszła, zamiast wyjść, zaprosiłam ją do siebie.
Pokazałam ciuchy, a raczej zrobiłam mini pokaz mody, a ona robiła mi foty jak profesjonalistka swoją wypasioną lustrzanką.
Potem je oglądałyśmy, gadałyśmy, piałyśmy i tak do wieczora.
Do Anieli zadzwoniła mama, więc musiała już iść.
Ja nie mając co robić i chcąc odwdzięczyć się mamie za te cuuudowne ciuszki, zabrałam się do robienia kolacji dla całej rodziny.
Zrobiłam trochę kanapek z pasztetem, trochę z serem, a do picia dwa dzbanki herbaty i dwa kakaa.

Wszyscy zjedliśmy i poszłam wziąć prysznic.
Teraz leżę i piszę.
Powieki mam ciężkie, więc idę spać.

Dobranoc ;)

3 komentarze:

  1. Specjalnie dla ciebie Ewa, moja jedyna czytelniczko (xD) ten rozdzial staralam sie zrobic dluzszy niz normalnie ;) chyba sie udalo, ale to juz ty sama osądź.

    OdpowiedzUsuń
  2. och dziękujęę co za zaszczytxD
    no nawet dłuższy bo jak popatrzę na I rozdział to rzeczywiście jest on dłuższy, ale i tak za krótki

    widzę też że poprawiłaś swoje umiejętności z linkami;D nieźle nieźle:)
    ciekawe czy mi się to nie pomiesza bo chyba będę czytała następny blog co też Szara pisze chyba wiesz o czy mówię;)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, wiem, bo ja też tego jej nowego czytam ;)
    (nie chciało mi się logować, więc jest anonimowo)

    OdpowiedzUsuń